piątek, 23 października 2015

Od Anabelle

Osoba jaką był Kida naprawdę intrygowała mnie. Dlaczego w ogóle zwrócił na mnie uwagę? No tak, wpadł na mnie przypadkowo, była to racja, ale mimo to potem sobie nie poszedł. Kończąc rozmyślenia na ten temat zapewniłam samą siebie, iż chodziło tylko i wyłącznie o to, że sam miał problem z odnalezieniem peronu. Nie było przecież innych opcji, z pewnością nasze drogi miały szybko się rozejść. Słysząc głos blondyna podniosłam wzrok i spojrzałam na niego. Wtem jednak jego właściciel...Zniknął? Nie ma mowy! Byłam pewna, że jeszcze przed chwilą go widziałam. W końcu opierał się o ścianę, nie ma opcji żeby najzwyczajniej w świecie wyparował. Zaczęłam panikować, zostałam zupełnie sama. Co miałam zrobić w tej sytuacji? Zamartwianie się dobiegło końcu gdy nagle sylwetka chłopaka ponownie ujawniła się. Wyłonił się...Ze ściany przy której stał? Nie zdążyłam w żaden sposób ujawnić mojego zdziwienia, gdyż Kida natychmiastowo chwycił mnie oraz kufry i przeciągnął przez mur. Gdy zobaczyłam za nim całkiem inny peron powolnie zamrugałam oczami. Byłam w zupełnym osłupieniu, nie rozumiałam co się właśnie wydarzyło. Z lekkim przestrachem rozejrzałam się wokół.
- Witam na peronie 9 i 3/4 - skierował w moją stronę uśmiechający się Kida. Kiwnęłam lekko głową sama nie widząc w jakim celu. Dobrze wiedziałam, że wkraczanie do świata magii będzie czymś niesamowitym, ale nie przygotowałam się na coś takiego. Westchnęłam cicho i spojrzałam na czerwony pociąg. No dalej Anabelle, przecież musiałaś cokolwiek powiedzieć!
- T-to...Chyba powinniśmy wsiąść...? - zapytałam cichutko. Uznawałam to jednak za sukces, w końcu powiedziałam cokolwiek! Spojrzałam ukradkiem na Kidę, nie mając odwagi patrzeć prosto w jego oczy.
- N-no tak - stwierdził biorąc swoje bagaże. - A...Pomóc Ci z bagażem? Chyba że nie chcesz bym ze mną w przedziale? - zapytał stawiając mnie w dość niezręcznej sytuacji. Dobrze wiedziałam, że nie uda mi się zdobyć przedziału w którym mogłabym być całkowicie sama, miałam jednak nadzieję. Wlepiłam wzrok w ziemie chwytając swój bagaż.
- D-dam radę, ale...T-tak, możemy siedzieć razem...Z-znaczy o ile chcesz... - odparłam, pomimo że mój bagaż był dla mnie ciężki. Nie mogłam go zarzucić przecież moimi rzeczami. Zresztą wszystko było dla mnie ciężkie, a jakoś dawałam sobie z tym radę.
- Jasne że chcę - uśmiechnął się mile. - Jesteś moją jedyną koleżanką - odpowiedział. Od razu poczułam pieczenie na swoich policzkach. Pośpiesznie skierowałam się do pociągu. Widząc jednak tłum jaki się w nim znajdował od razu zwolniłam kroku i ostatecznie Kida wyprzedził mnie. Jakim cudem dopchnęliśmy się w końcu do wolnego przedziału, a łatwe to nie było. Z ulgą opadłam na siedzenie. Może nie miało być tak źle?

Kida?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz